ja już nie idę ścieżkami przez pola
lasem nad rowem i płatami moczarów
moje marzenia dawno upadły
w stojące po bokach uschłe trawy
tylko obrazy wyrwane przez myśli
wytyczają te drogi
którymi biegły moje stopy
siedzę zamknięty w bunkrze życia
maluję wspomnienia palcami
po szybie okna duszy
czekam nie wiem na co
bo nie usłyszę śpiewu skowronków
a przed bunkrem zwanym mieszkaniem
czereda gołębi i kawek
wspominam tylko łąki zielone
w których ktoś bliski stał
wyciągał ramiona żeby złapać uśmiech
a ja rwałem róże z nieba
jak zachód słońca czerwone
krwią spłakane
pod stopy płatkami usłane